piątek, 1 lutego 2013

Rozdział 13

                                                  Soul Society

                                    W jedenastym oddziale jak zwykle trwała walka, Zaraki Kenpachi kontra reszta oddziału. Połowa oficerów leżała bez ruchu na podłodze. Ichigo otworzył drzwi i wszedł. Kapitan jedenastego oddziału uśmiechnął się.
- Czekałem na ciebie Ichigo, szykuj się do walki - powiedział
- Miałem tu przyjść tylko po to by z tobą powalczyć, jeśli tak to podziękuje - odrzekł rudowłosy.
- Nie chodzi o samą walkę ale o trening pewna osoba do mnie przyszła i poprosiła o to by sprawdzić i zwiększyć twoje umiejętności. W końcu 13 lat to szmat czasu, mógłbyś zapomnieć jak się walczy, co Ichigo?
- Pewna osoba, czyli kto? - zapytał 
- Kuchiki Byakuya - rzekł Ikkaku przysłuchujący się ich rozmowie
- Byakuya !? 
- W sumie to nie moja sprawa  ale walka z tobą jest interesująca, no zaczynamy - zakończył Zaraki
Początkowo Kurosaki nie mógł się przełamać, wszystko szło mu opornie, potykał się nawet o własne nogi ale z czasem zaczęły mu się przypominać poprzednie pojedynki. Zaczął napierać z większą siłą i pewnością siebie. Ikkaku Madarame zauważył zmianę w postawie rudowłosego. Sam nie mógł się doczekać kiedy będzie mógł się z nim zmierzyć. Co chwila było słychać dźwięk uderzających o siebie katan. Na ziemie spadały  pojedyncze krople krwi, raz jednego a raz drugiego. Zmęczeni w końcu usiedli na ziemi. Ikkaku zakończył dzisiejszy trening i kazał Ichigo przyjść dnia następnego. 
                                           W Soul Society i w Świecie Ludzi minęły spokojne dwa dni. Nikt nie został zaatakowany. Wszystko było pogrążone w niby spokojnej atmosferze, niektórzy jakby zapomnieli o mającym nadejść z dnia na dzień niebezpieczeństwie. Ichigo w ciągu tych dwóch dni codziennie trenował, Rukia również. W Świecie Żywych porucznik 5 oddziału, Momo Hinamori, Jun, Aya, Louise, Miyako i Omi żegnali się z panią Barbarą i panem Stanisławem.Obiecali, że na pewno w przyszłości ich odwiedzą. Dostali trzy pełne kosze przysmaków. Znajdowały się tam powidła, dżemy, bigosy, żurki i wiele, wiele innych specjałów. Po wejściu w las by nikt ich nie zauważył otworzyli przejście do Soul Society. Gdy doszli na miejsce przed oficjalną bramą czekali na nich kapitan 9 oddziału Rukia Kuchiki, kapitan 12 oddziału Mayuri Kurotsuchi oraz kapitan 5 oddziału Shinji Hirako. Shinigami początkowo zdziwieni, uśmiechali się od ucha do ucha ciesząc się z tego, że są już w domu. Rukia zdziwiona zauważyła kosze z jedzeniem. Oficerowie wytłumaczyli jej jak spędzili te kilka dni i że dostali to w zamian za pracę w gospodarstwie. Rukia rozdała ostatnie sześć zaproszeń i poszła razem ze swoimi podwładnymi do kwater 9 oddziału gdzie czekali na nich wszyscy oficerowie oddziału Rukii. Oficerzy bawili się ale z umiarem gdyż dnia następnego miało się odbyć przyjęcie urodzinowe w rezydencji Kuchiki. Rukia poszła do swojego gabinetu by nie przeszkadzać oficerom swoją obecnością, zabrała się za małe porządki bo nazbierał się u niej mały bałagan. W sumie to połowe gabinetu miała zawaloną raportami i innymi dokumentami. W czasie gdy próbował znaleźć najstarsze dokumenty drzwi otworzyły się i stanął w nich Aya. Początkowo nie zauważył kapitan ale potem zobaczył ruszającą się górę papierów.
-  Mogę wejść – zapytał
- Tak proszę, wchodź – odpowiedziała siadając za biurkiem – usiądź
- Czy mogę zobaczyć listę gości na przyjęcie? – zapytał siadając
-  Dobrze, akurat mam ją przy sobie –podała mu kartkę zapisaną drobnym druczkiem. Aya czytał dokładnie każde nazwisko nagle w jego oczach zapłonęło coś na kształt nienawiści, co zdziwiło czarnowłosą. Dziewiąty oficer rzadko okazywał jakiekolwiek emocje.
-    - Kapitan Kuchiki, ja raczej nie pojawię się na urodzinach - w końcu wydusił z siebie                                
- Z powodu twojego ojca, Rido Kenzou, tak?
-       - Skąd kapitan wie o tym, nikomu o tym nie mówiłem – rzekł podnosząc głos
-     - Pamiętaj, że jestem siostrą głowy rodziny Kuchiki. Kiedyś spotkałam się z tobą gdy razem z Byakuyą odwiedzałam jeden z czterech szlacheckich rodzin, rodzinę Kenzou. Wtedy jeszcze tam byłeś, prawda. Przed tym jak uciekłeś z domu i zmieniłeś nazwisko.
    - To prawda, ojciec był, nie, jest tyranem, bił mnie i moją siostrę. Ona wyszła za mąż w ten sposób uciekła ale ja jako przyszła głowa rodu musiałem tam zostać.
      -   Rozumiem co czujesz ale nie możesz odmówić zaproszeniu. Pojaw się tam choćby na chwilę bo inaczej twoim przyjaciołom będzie przykro.
      -  Dobrze, rozumiem kapitan pójdę już – rzekł i wyszedł. Rukia jeszcze chwilę rozmyślała, wiedziała że głowa rodziny Kenzou jest okrutny ale, że bił swoje dzieci. To okropne. W końcu wstała i ogarnęła gabinet po skończonej pracy szybko udała się do rezydencji rodu Kuchiki. Idąc do swojego pokoju przywitała się z bratem i Ichigo oraz życzyła im dobrej nocy.                                                                                     Byakuya obudził się w nocy. Wydawało mu się, że słyszał krzyk. Lecz zignorował to nie widząc i nie czując lodu. Martwił się o swoją siostrę ale ona sama musiała poradzić sobie ze swoim strachem. Położył głowę na poduszce i zapadł w głęboki sen. Za ścianą zaś roztrzęsiona Rukia miała twarz we krwi i oblodzone włosy. Roniąc łzy szeptała ,,To nie może być prawda, po prostu nie może’’
…………………………………………………………………………
Kolejny rozdział za mną. Przepraszam, że taki krótki ale mam po prostu dom na głowie. Ten rozdział dedykuje wszystkim którzy czytają mojego bloga. Pozdrawiam Makoto Shi!
-