piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 12

                                                          Świat ludzi

                               Louise za strachem patrzyła na czarownicę, jeszcze z nią nie walczyła ale widziała co się stało z Miyako  i Ayą. Poczuła dreszcz na plecach. Przypomniała sobie co jej powiedziała kapitan na osobności o tym koszmarze. Opowiedziała jej, że widziała ją, a na jej twarzy krew. A teraz ona stała przed tą wiedźmą. Wedle relacji Ayi umiały one wzniecać duszący dym, ale tylko ta zdecydowanie przewodząca stosowała to. 
- Omi do dzieła - zawyrokowała - nie możemy zawieść
- Masz rację, Zniknij Hozuki - powiedział i stanął koło różowowłosej z uwolnionym zanpakutou. Przeciwniczka tylko na to się uśmiechnęła. ,,Najpierw muszę poznać jej zdolności, spróbuję Kido''-pomyślała.
- Hado 31, Shakkaho - krzyknęła lecz czarownica jakby rozpłynęła się w powietrzu chwilę przed tym jak czerwona kula miała w nią uderzyć. Louise poczuła jej reiatsu za sobą. Nagle poczuła, że coś chwyta ją za kostkę . Straciła równowagę, zamachała rękami i chwyciła Omiego. On podniósł ją i zdziwiony wzniósł się z nią do góry za pomocą shunpo. ,,Co jest''- pomyślała i spojrzała na swoją kostkę, szata shinigami była w tym miejscu rozerwana i zakrwawiona, na jej nodze było widać ukłucia jakby po kolcach i krew. Syknęła z bólu.
- Co się stało Louise? - zapytał Omi
- To tylko mała ranka ale musimy być czujni, gdzie ona jest - krzyknęła obracając się. W tej samej chwili ją zobaczyła jedną ręką dotykała ziemi i mamrotała coś niezrozumiale. Z podłoża wystrzeliły zielone pnącza pokryte ostrymi kolcami. Z szybkością błyskawicy zmierzały w stronę Omi-ego i Louise.
- Co to jest, Louise musimy znaleźć się wyżej - zawołał 7 oficer. Jak powiedział tak zrobili lecz i tak to nic nie dało. Pnącza z łatwością ich doganiały mimo coraz większej odległości od ziemi i czarownicy.
- Dobra, koniec zabawy. Zapadnij się w otchłani, Issa - wykrzyknęła i otoczyło ją jasno fioletowe światło. Z uwolnionym zanpakutou stanęła a jej oczy zalśniły blaskiem. Zamachnęła się ostrzem i wywołała wybuch. Jedno zamieniło się w popiół i spadło na ziemię. Przez twarz czarownicy przebiegł cień zwątpienia ale szybko ustąpił szyrderczemu uśmiechowi. Znowu dotknęła ręką ziemi ale tym razem szeptała szybciej i głośniej a dookoła zaczęły się pojawiać czarne runy. Tym razem z podłoża zaczęły wydobywać się czarne pnącza a z nich unosił się czarny dym. Shinigami wymienili porozumiewawcze spojrzenie i ruszyli w dwie różne strony. Czarownica tylko przyglądała się temu. Jak na umówiony znak, w jednej chwili Louise i Omi zatrzymali się. Chłopak stał się niewidzialny a dziewczyna krzyknęła ,,teleportacja''. Pojawili się za przeciwniczką i zranili ją. Kilka kropel krwi spłynęło na ziemię, czarne pnącza upadły.
- Byłam nieostrożna ale nie poznaliście jeszcze mojej prawdziwej mocy - powiedziała dysząc, podniosła rękę do góry i krzyknęła - Stwory więzów - przebudźcie się!
Dookoła jej ręki pojawiła się czarna poświata. W odległości jakichś dziesięciu metrów od nich zaczęły pojawiać się istoty wyglądające jakby ruchomy szkielet pokryły czarne liany. Najpierw było ich kilka potem kilkanaście. Czuć było ich reiatsu świadczące o tylko jednym celu - zabiciu przeciwnika. Louise zaczęła się trząść. Bała się. Nie była w stanie nic zrobić. W rękach armii wiedźmy pnącza, tam gdzie były kończyny górne, uformowały się w ostrza. Oficerowie 9 oddziału byli jak sparaliżowani. Omi z ledwością dobrnął do Louise i stanął przed nią by w razie czego osłonić ją. Nagle przed nim pojawiły się pozostałe wiedźmy.
- Miałaś ich tylko zabić siostro, a nie pokazywać im swoją prawdziwą moc. Postąpiłaś nierozważnie, chodźmy, cofnij swoją armię - powiedziała jedna z nich
- A co z nimi, zostawimy ich tak - odrzekła walcząca wcześniej wiedźma
- Nie są problemem - rzekła i wbiła ostrze w brzuch Omi-ego - wyczuli nas, znikamy.
Rozpłynęły się w powietrzu z rany 7 oficera wytrysnęła krew i spłynęła po twarzy Louise.
- Omi nie.., Omi - szeptała Louise. W tej chwili pojawili się przed nią Momo i Jun.
- Nie martw się pomożemy mu - powiedziała porucznik 5 oddziału tamując krew -będzie dobrze chyba nie ma uszkodzonych żadnych organów wewnętrznych. Wyczuliśmy wasze spadające reiatsu i udaliśmy się tu. Co się stało?
Różowowłosa zaczęła opowiadać.
                                               Do gabinetu kapitan 9 oddziału wleciał piekielny motyl. Gdy Rukia wysłuchała wiadomość, czym prędzej zerwała się z miejsca i ruszyła do kwater 12 oddziału. Użyła shunpo by dotrzeć tam jak najszybciej. Na miejscu znalazła kapitana tejże jednostki.
- Kapitanie Mayuri, o co chodzi, czemu miałam jak najszybciej tutaj dotrzeć - spytała
- Mamy przekaz ze świata ludzi, twoi podopieczni walczą tam z czarownicą - rzekł i skinieniem ręki wskazał jej drogę do pokoju. W pomieszczeniu na ekranach komputerów widać było Louise i Omi-ego oraz wiedźmę. Rukia patrzyła zdziwiona jej uwagę przykuła technika czarownicy. Pamiętała to. Pnącza, inkantację magii - to część magii ziemi Makoto. Czy te wiedźmy mają z nią coś wspólnego, zastanawiała się. Nagle do pomieszczenia wszedł kapitan głównodowodzący.
- Kapitanie Mayuri proszę przygotować mi raport z tej walki - rozkazał
- Kapitan Kuchiki Rukio, chyba masz już wystarczająco informacji na temat naszych przeciwników - ciągnął - twoim zadaniem jest pokonać te wiedźmy. To wszystko.
- Tak - odpowiedziała i poszła do rezydencji rodu Kuchiki. Nie witając się z nikim poszła do swojego pokoju, będąc tam zamknęła dokładnie drzwi i przesunęła szafę. Wyjęła kawałek drewnianej podłogi i wyjęła pudełko pokryte lśniącą granatową satyną. Deskę odłożyła na miejsce a szafę przesunęła. Wyjęła przedmiot z pudełka,pudełko odłożyła do szafy, zaś ów przedmiot schowała za pas. Wyszła i skierowała się do swojego ulubionego miejsca w całym Soul Society. Miejscem, gdzie trenowała ze swoim porucznikiem Kaienem Shibą. Gdy tam szła zauważył ją Byakuya ,,Więc jednak zdecydowałaś się tego użyć, co się więc stało? Przez dziesięć lat sam widok tego przyprawiał cię o łzy, przez dziesięć lat tego nie używałaś. O co chodzi?''- zastanawiał się. Rukia biegła, gdy wreszcie dotarła na miejsce zdjęła kapitańskie haori i odłożyła zanpakutou. Chwilę później zawiał mocny wiatr.
                                              Ichigo spał w fotelu Renjiego w kwaterze 6 oddziału. Wszyscy byli zajęci przygotowaniami a szczególnie Byakuya, więc nie martwił się, że ktoś go obudzi. Miał sen który był jakby dalekim wspomnieniem którego nie pamiętał było to sprzed 16 lat. Walczył z hollowami w Karakurze dziwnym trafem było ich tak dużo, że nie dawał rady. Nagle pojawiła się dziewczyna na oko szesnastoletnia, przywitała się z nim i powiedziała, że mu pomorze. Po czym w jej ręce pojawił się miecz a na plecach pojawiły się czarne skrzydła. Z szybkością błyskawicy zabijała kolejne hollowy, tak że nie został ani jeden. Na odchodnym powiedziała:
- Nazywam się Makoto, na pewno jeszcze kiedyś się spotkamy Kurosaki Ichigo. Potem pojawiła się kolejna scena. Tym razem stał on w ciemności a ta sama dziewczyna wyciągała do niego dłoń na której leżał sztylet.Usłyszał w głowie jej głos ,, Zrób to co musisz, nie lękaj jeśli uważasz, że to co robisz jest słuszne. Dlaczego się wahasz?'' Po czym znikła a na ziemię spadł sztylet. Nagle obudził się zobaczył przed sobą list, otworzył go i zdziwił się, ma iść do jedenastego oddziału, po co? Mimo wszystko jednak wstał i udał się do wskazanego miejsca.
................................................................................................................
Dwunasty rozdział za mną. Przepraszam, że tak długo nie pisałam ale mam trochę dużo nauki. Jestem na szczęście po sprawdzianie z historii ale dowiedziałam się, że czeka mnie jeszcze ich pięć. No cóż w trzeciej gimnazjum mało jest czasu na odpoczynek. Pozdrawiam i proszę o komentarze Makoto !

piątek, 4 stycznia 2013

Rozdział 11

                                                Soul Society

                           W dziewiątym oddziale trwał bałagan. Pod nieobecność kapitan, która załatwiała sprawy związane z przyjęciem urodzinowym, porucznik zwołał zebranie. Chodziło o prezent dla kapitan Kuchiki.
- Macie jakieś pomysły? - zapytał Hisagi
- Zróbmy wielką laurkę i wszyscy się tam podpiszmy - zaproponował 18 oficer
- Nie... to zbyt banalne - odparł inny
- Z tego co pamiętam Rukia lubi króliczki Chappy - podpowiedział Ichigo, który najlepiej z całego towarzystwa znał ją. Mimo, że nie był członkiem 9 oddziału, zgodził się na prośbę Shuheia o pomoc.
- Kupmy jej wielkiego królika!
- Kocyk w króliczki!
- Obraz z króliczkiem!
- Kiedyś mi coś takiego pokazywała to odpada - powiedział Kurosaki. Nagle drzwi oddziału otworzyły się i stanął w nich Renji.
- Jest tu może kapitan 6 oddziału? - zapytał
- Jeśli dobrze pamiętam to jest w swojej rezydencji, razem z Rukią opracowuje szczegóły imprezy - odpowiedział Ichigo -A właśnie Renji, wiesz może co lubi Rukia?
- Hmmm... , o już wiem lubi wysoko położone miejsca, dobra ale ja lecę jak chcecie znać więcej szczegółów zapytajcie mojego kapitana, ja lecę pa.
- Mam pomysł - wykrzyknął Hisagi - zawieśmy jej hamak w  gabinecie pod sufitem, a dookoła zróbmy tapetę z króliczkami Chappy!
- To jest dobre - ktoś stwierdził
- No to spotkanie uważam za zakończone, Haruhi zajmiesz się kupnem tych rzeczy - zwrócił się do trzeciej oficer.
- Nie ma sprawy - odpowiedziała
                        Rukia sprawdzała czy lista gości zgadza się z listą wysłanych zaproszeń. Zmarszczyła brwi coś tam się nie zgadzało, zaproszonych gości było więcej. W końcu dojrzała do kogo nie doszło do zaproszenia. Były to osoby które wybrały się na misję. Nadal nie było od nich odpowiedzi. Wypuściła powietrze i oparła się o krzesło, na szczęście znalazła już prezent dla Byakuyi miał go odebrać rano w dniu przyjęcia. Wstała i skierowała się do głównej sali w rezydencji rodu Kuchiki. Mimo, że była tu już wiele razy za każdym razem to pomieszczenie robiło na niej wielkie wrażenie. Sala ta była wielkości 2 boisk piłkarskich, na każdej ścianie było z 15 wielkich przestronnych okien. Osłaniały je śnieżnobiałe zasłony spięte srebrnymi klamrami. Podłoga wyłożona wypolerowanym drewnem, lśniła. Z pomieszczenia wychodziło wyjście na ogromny taras, a widok był na drzewa sakury obecnie pokryte śnieżnobiałym puchem.
- Rukia, czy wszystko gotowe ? - zapytał Byakuya
- Prawie Nii-sama, nie wręczyłam jeszcze zaproszeń  6 osobom.
- Czy to te osoby po których słuch zaginął w świecie ludzi?
- Tak.
- Przed chwilą Mayuri Kurotsuchi poprosił bym ci przekazał, a mianowicie że dostał od nich informację, wrócą za 3 dni.
- Oh, kamień spadł mi z serca ale to niestety nie było moje jedyne zmartwienie.
- O co chodzi ?
- Nie chciałam cię martwić ale wiem co jest celem tych wiedźm. One... chcą zdobyć nasze zanpakutou. Chcą to zrobić podczas przyjęcia urodzinowego.
- Wiem
- Ale skąd ...
- Wszechkapitan mi powiedział o pozwoleniu który otrzymałaś od niego. Nie obwiniam cię o to, że mi nie powiedziałaś ale nie powinnaś sama się tym zajmować. One są niebezpieczne. Uważaj na siebie i wracaj do pracy.
- Tak Nii-sama - odparła i udała się do kwater swojego oddziału, gdzie czekały na nią stosy raportów do wypełnienia. Westchnęła i zabrała się do roboty.
                               W tym samym czasie w świecie ludzi sześcioro shinigami odpoczywało po pracy. Było to dla nich o wiele trudniejsze niż walka z pustymi. No ale otrzymywali w zamian dach nad głową i jedzenie.
- Myślałem że będzie mniej roboty a to jest strasznie męczące - powiedział Jun
- Nie jest tak źle, po za tym wczoraj było zabawnie. - zaśmiał się Omi
- Niby w którym momencie - odparł członek 12 oddziału
- Wtedy gdy na tobie krowa usiadła - zachichotała Louise
- Bardzo śmieszne, hahaha.
- W okolicy pojawiło się kilka hollowów, kto pójdzie się nimi zająć ? - zapytała Momo, wchodząc do pokoju gdzie odpoczywała reszta.
- Ja z Louise  - odpowiedział Omi i razem z nią zamienił się w shinigami. Szybko wyszli i skierowali się w stronę reiatsu hollowów. Idąc rozmawiali o Ayi i Miyako. Ostatnio między tą dwójką pojawiła się pewna zażyłość. Pomagali sobie wzajemnie i spędzali razem więcej czasu niż zwykle. Przed tym jak wyszli, Louise zauważyła że Miyako opiera się o ramię Ayi. Wyglądali jak zakochani. Omi zgadzał się z 8 oficer, że powinni być parą. Nagle usłyszeli trzask, przed nimi pojawiło się 8 hollowów. Członkowie dziewiątego oddziału nawet nie wyczuli ich reiatsu. Czym prędzej wyjęli ostrza i przygotowali się do ataku, mimo szybkości te stwory nie wyróżniały się specjalną siłą. Shinigami pokonali ich szybko. Gdy schowali ostrza usłyszeli złośliwy śmiech.
- Tu się ukryliście, skarbeńki - oficerowie ze zgrozą stwierdzili, że ten głos należy do jednej z czarownic, po chwili dodała - zaczynamy zabawę moi drodzy !
..............................................................................................................
Weekend nareszcie. Tak więc rozdział 11 za mną nie wiem czy jutro się wyrobie z notką bo czeka mnie sprawdzian z historii we wtorek ( a materiał to około 45 stron w zeszycie ). Proszę o komentarze i pozdrawiam Makoto Shi!!