czwartek, 27 grudnia 2012

Święta w Soul Society

                                     Soul Society

             W Soul Society zarządzono specjalne spotkanie kapitanów z okazji świąt Bożego Narodzenia. Wszyscy kapitanowie byli poddenerwowani - co tym razem wymyślił wszechkapitan. W zeszłym roku był konkurs na najładniejszą choinkę. Gdy wszyscy dotarli zdziwieni byli wyglądem sali spotkań. Na ścianach były porozwieszane wieńce oraz czerwone wstążki na suficie powieszone były świerkowe gałązki z bombkami. Jednak największe zdziwienie wywołał wygląd Yamamoto. Miał na sobie czerwone haori oraz czapkę Mikołaja. Rukia była zdenerwowana to jej pierwsze święta jako kapitan a jeśli nie podoła obowiązkom. Stosunkowo niedawno udało jej się opanować bankai, choć nieznajomość jego zdolności stawia przeciwnika w trudnej sytuacji, to jednak nie wiedziała czy jej siła jest wystarczająca na to stanowisko. W końcu się otrząsnęła - ,,są święta, pomyśl o czymś pozytywnym na przykład co Nii-sama podaruje ci pod choinkę'' pomyślała. Nagle usłyszała głos kapitana pierwszego oddziału.
- Z okazji świąt Bożego Narodzenia każdy oddział przygotuje świąteczną platformę a potem przejadą one po Soul Society. Macie czas do Wigilii. Oprócz tego uroczysta Wigilia odbędzie się na specjalnej sali wybudowanej na terenie 8 oddziału. Drugi oddział ma załatwić choinkę. Trzeci oddział ma zdobyć bombki i inne ozdoby świąteczne. Czwarty oddział zajmie się potrawami, zaś piąty nakryciami do stołu ma być 50 identycznych nakryć. Szósty oddział porozsyła zaproszenia, siódmy posprząta przed i po - ma być czysto, ósmy przygotuje alkohol. Dziewiąty oddział przygotuje kolędy oraz muzykę, dziesiąty ozdobi salę i jej okolice lodowymi rzeźbami i zadba by padał śnieg. 11 urządzi przedstawienie świąteczne, 12 zrobi oświetlenie a trzynasta przygotuje kartkami z życzeniami dla każdego gościa. To wszystko, spotkanie jest zakończone - zakończył swój monolog. Wszyscy zgodnie przystanęli na to i wyszli, wiedzieli że nie ma co próbować negocjować z wszechkapitanem. Rukia z hukiem wpadła do dywizji.
- Ogłaszam alarm świąteczny wszyscy mają się zebrać w głównej sali naszego oddziału - krzyknęła. Oficerowie przecierając oczy i ziewając na przemian kierowali się do wskazanego miejsca spotkania. Haruhi szła z Ayą i Miyako zastanawiając się co w tym roku wymyślił kapitan Głównodowodzący. Omi z Louise zaś nieśli pod rękę Hisagiego który wczoraj za dużo wypił. Podobnie jak i innych członków dywizji rozbudził krzyk kapitan - Do roboty !
- Podzielimy się na dwie grupy, jedna przygotuje platformę a druga zajmie się przygotowaniami do Wigilii. Pierwszej grupie przewodzić będzie 3 oficer Haruhi Fujioka, a drugą grupę poprowadzi porucznik Hisagi Shuhei. Wszystko jest pod moim nadzorem. Wybrane osoby mają się zgłosić do mnie - zakończyła kapitan 9 oddziału. W swoim gabinecie wytłumaczyła wszystko swoim podwładnym i również zabrała się do roboty czyli za szukanie prezentów. W tym roku postanowiła kupić prezenty dla Byakuyi, Ichigo,wszystkich kapitanów, swojego porucznika i oficerów swojego oddziału i kilku porucznikom. Chodziła po sklepach już dobrą godzinę. Nagle dostrzegła to co szukała czyli sklep z maskotkami. Wyszła ze sklepu obładowana i ruszyła w poszukiwaniu reszty prezentów. W końcu po dwóch godzinach poszła do rezydencji by spakować prezenty. Niestety czas spędzony na zakupach był za duży by mogła oddać się tej czynności, schowała wszystko do szafy i ruszyła do oddziału, tam czekały na nią projekty związane ze świętami. Westchnęła i zasiadła do ich przeglądania. W tym samym czasie kapitanowie i porucznicy nie wiedzieli gdzie włożyć rąk, najgorszą robotę miał czwarty oddział który po raz 7 wysyłał shinigamich po zakupy. W końcu zatwierdziła projekt i oddała go 3 oficer po czym wysłała trzech shinigamich po słodycze. Pracy nie było końca a wigilia zbliżała się wielkimi krokami.
                      W końcu nadszedł ten dzień na drodze ustawiły się już platformy. Tłum gapiów zebrał się by oglądać to widowisko. W końcu w takt muzyki ruszyły. Pierwsza platforma była w iście angielskim stylu a na niej kapitan i porucznik pierwszego oddziału popijali herbatkę a pozostali oficerowie byli ubrani w stylu wiktoriański. Od razu było widać kogo to był pomysł. Druga platforma była hołdem złożonym w stronę Yoruichi. Pokryta czarnym pluszem wyglądała jak kot. Większość oficerów miała na sobie kocie uszka i mówiła ,,miau'';)(nawet Omaeda). Trzecia była w miarę neutralna była na niej choinka i renifery. Czwarta podobnie tyle że choinka zamiast łańcuchem była owinięta bandażem a wszyscy mieli na głowach czapki mikołaju. A Isane przebrana za Mikołaja rzucała czerwone czapki z pomponem do tłumu. Piąta była ozdobiona miniaturowymi mikołajami i choinkami w sumie to wszystko było miniaturowe więc ciężko było cokolwiek dostrzec. Kolejna była ciekawsza, w jej centrum było ogromne drzewo sakury z którego padały płatki śniegu, cóż trzeba przyznać że wyglądało to pięknie, na siódmej platformie po zielonej trawce biegały pieski i reniferki, a oficerowie mieli nosy pomalowane na czarno i rogi na głowie. Na ósmej platformie kobiety były przebrane w dość skąpe jak na tą pogodę ubranie, a właściwie krótkie,czerwone sukienki z białym futerkiem i tańczyły kankana. Panowie zaś byli przebrani za mikołajów i popijali sake ku zgorszeniu Nanao Ise. Na bokach dziewiątej platformy stały króliczki chappy rozrzucające słodycze. Na środku były lodowe kolumny na których siedzieli kapitan, porucznik oddziału oraz 10 oficerów. Im wyższa ranga tym wyżej siedzieli. Dziesiąta była w całości pokryta lodem, a na grzbiecie wielkiego, lodowego smoka siedział kapitan Hitsugaya i Rangiku. Na platformie 11 oddziału była choinka z mieczy a na jej szczycie była wielka, różowa gwiazda. Dookoła było lodowisko po którym jeździli a raczej starali się jechać członkowie oddziału. Nikt nie ogarniał dwunastej platformy która przypominała ufo i było na niej pełno żarówek z których chyba miała wyjść choinka. Na jej środku był słup, do którego byli przywiązani członkowie oddziału, a każdy z nich miał czerwoną kokardę na głowie. Ostatnia platforma składała się z żywej choinki, prezentów, reniferów, kapitan Ukitake będącego mikołajem i stawiku z rybami. Po zakończeniu uroczystej parady kapitanowie, porucznicy, niektórzy oficerzy, zaproszeni goście oraz Zu chan,Serek i Lucy-nemu udali się do sali gdzie przygotowany był już barszcz z uszkami. Wszyscy wręcz rzucili się do jedzenia. Gdzieniegdzie na suficie niektórzy żartownisie powiesili jemiołę więc trzeba było uważać. Takim sposobem kapitan 12 oddziału musiał pocałować kapitan Retsu Unohanę. Po barszczyku przeszli do dzielenia się opłatkiem, trwało to dobrą godzinę chociaż wszyscy starali się streszczać bo nie mogli doczekać się najważniejszej rzeczy PREZENTÓW. W tle było słychać kolędy przygotowane przez oddział Rukii. Oddział 11 przedstawił przedstawienie w którym mikołaj czyli Zaraki Kenpachi  razem z elfem czyli Yachiru walczyli ze złą bandą która chciała zniszczyć święta. Wszyscy byli zdziwieni talentem aktorskim niektórych członków jedenastki i gorąco ich oklaskali. W końcu nadeszła ta chwila przebrany za mikołaja Yamamoto podszedł do choinki po czym usiadł na stołku i zaczął mówić - Hoo, Hoo, Hoo, czy dzieci były grzeczne - Po czym brał spod choinki prezenty których nazbierało się trochę. Większość kapitanów była zdziwiona prezentem który otrzymali od Rukii-czyli maskotką, wyjątek stanowił Byakuya który dostał książkę której brakowało mu do kolekcji oraz sadzonkę drzewa sakury z której miało wyrosnąć drzewo miniaturka. Po wręczeniu ostatniego prezentu rozpoczęła się prawdziwa impreza sake i głośna muzyka. Po pewnym czasie kilka osób zaplątało się w łańcuchy, niektórzy pijani robili orły na śniegu bez ubrań a cała reszta bawiła się doskonale. Rukia trzymała w ręce ostatni prezent, który nie zdążyła wsunąć pod choinkę, przeznaczony dla Ichigo. W końcu go znalazła, zorientowała się że stoją pod jemiołą. Pocałowała go w policzek, wręczyła prezent i poszła do członków swojego oddziału. Ichigo zdziwiony odpakował prezent była to akwarelka przedstawiająca jego i Rukie zaraz potem jak pokonali Aizena. ,,Dziękuje'' pomyślał a za chwilę stwierdził, że to najlepsze święta w życiu.
                                      WESOŁYCH ŚWIĄT!
................................................................................................................
 Przepraszam, że trochę późno a właściwie po świętach dodaje ten rozdział, ale w tym roku sprzątania przed świętami było wiele a święta i tak były u rodziny. Ten rozdział dedykuje wszystkim którzy czytają mój blog. Tak więc wesołych świąt Bożego Narodzenia zdrowia, szczęścia, pomyślności, spełnienia marzeń i rodzinnej atmosfery oraz to co najlepsze życzę wam wszystkim, Makoto. A teraz trochę świątecznych obrazków.
















niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 10


                                              Świat ludzi, Polska, Biała

                    Starsza pani na oko sześćdziesięcioletnia weszła do stodoły mieszczącej się na jej podwórku.
- Stasiu – wydarła się na całą wieś – co robią ci ludzie tutaj?
Jej mąż który przybiegł nie wydawał się być zdziwiony.
- Jak to co, leżą Basiu - odpowiedział
- Przecież widzę ale co oni robią w naszej stodole, Stasiu
- Nie wiem, Basiu
- Może to jacyś bezbożnicy leć po egzorcystę, Stasiu – rozkazała, lecz nagle jedna z osób obudziła się a tą osobą był Omi.
- Dzień Dobry państwu – powiedział grzecznie i zaczął budzić shinigamich, którzy z równie zdziwionymi minami co pani Barbara patrzyli się na obcych.
- Dzień dobry – rzekli
- A dzień dobry, dzień dobry, ale kim jesteście i co robicie u mnie w stodole?
- Właściwie nie wiem co tu robimy ale czy możemy wejść do jakiegoś ciepłego pomieszczenia( jest zima) i dostać coś do jedzenia – poprosił najgrzeczniej jak potrafił Omi.
- Dobrze, chodźcie do mnie do domu – odrzekła pani Barbara
- Ależ Basiu obcych zapraszać do domu.
- Nie widzisz, że są głodni i zmęczeni, pamiętaj ,,Gość w domu to Bóg w domu ‘’. Chodźcie za mną – rozkazała Basia, Aya pomógł Miyako wstać gdyż jeszcze była słaba i poszli do domu. Po drodze minęli psa, kury oraz koty. Usiedli na niewielkiej kanapie i jedli chleb ze smalcem popijając to herbatą.
- Przepraszam, ale gdzie się znajdujemy – zapytała Louise
- A w moim domu, we wsi – odpowiedziała pani Barbara
- A ogólniej – poprosił Omi
- We wsi Biała, niedaleko Kalisza – dopowiedział Stanisław
- Czy Kalisz to jakieś większe miasto, musimy dostać się do Karakury w Japonii – zapytała Momo
- Japonia to strasznie daleko, a w Kaliszu nie ma lotniska… - panu Stasiowi przerwał Jun – wcale nie musimy dostać się do Karakury, możemy poczekać 5 dni a potem wrócić do Soul Society, z Miyako nie jest najlepiej, zostańmy tu kilka dni.
- To dobry pomysł, możemy tu zostać przez 5 dni proszę pani, prosimy – poprosiła porucznik 5 oddziału
- No dobrze, ale po pierwsze przedstawicie się i powiecie skąd jesteście a po drugie będziecie pomagać mi w gospodarstwie – przedstawiła warunki gospodyni. Zgodzili się, przestawili się gospodarzom którzy dziwnie patrzyli na nich gdy się przedstawiali a potem opowiedzieli o dziwnym mieście w Japonii, Soul Society. To również zostało dziwnie przyjęte no ale cóż. Po czym pani Basia zaprowadziła ich do pokoju. Był trochę zagracony ale szybko wzięli się za sprzątanie. Chłopcy wynosili rzeczy do piwnicy, dziewczyny myły okna i wycierały kurze a Barbara rozdzielała zadania i sprzątała ciuchy. Po dwóch godzinach doprowadzili pomieszczenie do błysku oraz przygotowali posłania czyli jedno łóżko dwuosobowe, dwa materace i jeden śpiwór.  Po tym odpoczęli i zaczęli ustalać jak będą spać, w końcu po wielu kłótniach ustalili, że dziewczyny będą spać na łóżku, Jun w śpiworze a Aya i Omi na materacach. Nagle z kuchni dobiegło ich wołanie – Obiad. Szybko wstali i rzucili się w stronę kuchni bo byli głodni jak wilki. Na stole był żurek z jajkiem oraz bigos z kiełbasą.  Shinigami nigdy nie jedli takich polskich specjałów, więc tym razem to oni byli zdziwieni ale grzecznie usiedli do stołu. Smakowało im a szczególnie Omi-emu, który bardzo zachwalał kuchnie pani Barbary. W końcu dowiedzieli się o swoich obowiązkach, jak również o tym że jest jedna łazienka. Miyako miała robić jedzenie oraz opiekować się Andrzejkiem, małym wnukiem pani Basi, Louise miała karmić i zajmować się kurami i psem oraz pomagać Miyako, miała też zajmować się kotami ale Omi bardzo nalegał by on to mógł robić, więc zajmował się nimi i pomagał panu Stanisławowi w stodole. Momo Hinamori miała chodzić do sklepu i robić porządki, Jun miał zajmować się krowami razem z panem Stasiem a Aya miał pomagać w naprawach np. dachu oraz rąbać drewno. Pracowali do późna i zaczęli się kłócić kto ma pierwszy zająć łazienkę. W końcu pani Barbara ustaliła kolejkę i poszła spać. Shinigami po skorzystaniu z łazienki padli na posłania i zasnęli.
                    Ciszę w rezydencji Kuchiki przerwał krzyk. Ichigo obudził się drżąc z zimna. Ściany jego pokoju były pokryte szronem a podłoga była przykryta cienką warstwą lodu. Najpierw pomyślał, że ktoś otworzył drzwi ale potem poczuł reiatsu Rukii. Wstał i udał się do jej pokoju w celu sprawdzenia o co chodzi. W pomieszczeniu był już Byakuya który uspokajał ją. Pokój Rukii wyglądał jeszcze gorzej niż jego, u niej na suficie znajdowały się sople. Ze zgrozą zauważył, że na twarzy Rukii jest krew oraz ma ranę na lewej ręce. W końcu Rukia nałożyła na palec pierścień z kryształem a potem przekręciła kryształ i dotknęła podłogi. Cały lód jakby się gdzieś ulotnił. Pierścień się rozpłyną a ona położyła się. Wycofał się, chciał spytać Rukię rano co to było ale nie zdążył.
-Musimy porozmawiać Kurosaki – doszedł do niego głos Byakuyi – chodź za mną. Ichigo doszedł do jadalni gdzie czekała na niego gorąca herbata.
- Siadaj – powiedział Byakuya – jestem ci chyba winny wyjaśnień tej sytuacji, co nie znaczy, że popieram podglądnie zza drzwi. Rukia posiada dar, dar który dotychczas miały zaledwie 3 osoby. Jest to zarazem i przekleństwo jak sam widziałeś. Poprzez koszmary Rukii ukazuje się przyszłość jak i ukryta teraźniejszość. Te koszmary mają wpływ na jej ciało i otoczenia, to co się dzieje z nią we śnie, dzieje się z nią naprawdę. Gdy próbuje się obudzić by przerwać to, używa swojego reiatsu które widzisz jak się objawia.
- Ma tak każdej nocy? – wyszeptał Ichigo
- Na szczęście nie, tylko wtedy gdy dzieje się coś złego
- Nie da się nic na to poradzić, przecież ona cierpi – krzyknął Ichigo
- Gdyby się dało coś zrobić to bym to zrobił – odparł Byakuya
- Nie rozumiem cię gdybym tylko tu był starałbym się ze wszystkich sił jej pomóc – powiedział podniesionym głosem
- Nie było ciebie przez 13 lat.
- Teraz jestem i postaram się jej pomóc.
- To wspieraj ją Kurosaki – rzekł i wyszedł. Ichigo oniemiały patrzył w nicość. W końcu otrząsnął się i wrócił spać.
                                  Ichigo, siedział w gabinecie Rukii, myśląc o tym co powiedział mu Byakuya. Zastanawiał się jak pomóc Rukii, wprawdzie zachowywała się normalnie ale widział co się stało w nocy. Nagle poczuł szarpnięcie i wylądował na podłodze.
- Co taki smętny Ichigo – powiedział Renji
- A nic, zmęczony jestem - oodpowiedział
- No to może by się odprężyć pójdziesz z nami na sake?
- Z wami czyli z kim?
- No z Rangiku, Hisagim, Ikkaku, Ayasegawą no i mną.
- Dobra, ale ty stawiasz.
- Okej, ale przyznaj się, zgubiłeś się wczoraj w chacie kapitana.
- Za kogo ty mnie masz Renji, ogarnij się.
- Ja mam się ogarnąć to raczej ty powinieneś palancie.
- Jak mnie nazwałeś pawianie.
- Palant
- Pawian
- Czuje reiatsu Byakuyi nie masz jakichś raportów do oddania
- Nieee…, chociaż w sumie… biegnij! – złapał go za strój i ruszył w kierunku Rangiku, pędząc wpadli na kapitana 11 oddziału.
- Ichigo widzę, że się całkiem dobrze czujesz. masz ochotę na mały pojedynek? – zagadnął Kenpachi
- A jakoś nie czuje potrzeby Zaraki – stwierdził a zaraz potem szepnął do Renjiego -  w nogi!
W końcu dotarli na miejsce, Rangiku ofuknęła ich za spóźnienie ale w końcu złożyli zamówienie i zaczęła się popijawa. W jej czasie dowiedzieli się o zaległościach Abarai, miał do oddania jeszcze 3 zaległe raporty a dzisiaj napisał już 4 więc miał dosyć. A po sprawie z czarownicami zginęło kilku członków 6 oddziału. Więc roboty było co nie miara. W końcu pijani stracili wątek.
                              W swoim gabinecie Rukia robiła ostatnie przygotowania do przyjęcia urodzinowego i myślała co podarować swojemu bratu. W końcu zrezygnowana wzięła raport i udała się do kwater 1 oddziału. Myślała o dzisiejszym koszmarze, wynikało z niego, że te czarownice miał zamiary zaatakować ją podczas imprezy i zabrać jej Sode no Shirayuki, a kapitanowi 6 oddziału Senbonzakurę. A w dodatku martwiła się o członków jej oddziału, brak wiadomości z ich strony, jak również ich znikające reiatsu. Shinji Hirako również martwił się o swoją podwładną, zaś kapitan 12 oddziału biadolił coś o tym, że Juna trzeba spisać na straty. Na miejscu opowiedziała Yamamoto o swoim koszmarze i planach wrogów.
- Proszę o pozwolenie na uwolnienie zanpakutou przez shinigami klasy kapitańskiej podczas przyjęcia urodzinowego.
- Zezwalam, poinformuj o tym pozostałych kapitanów którzy jak mniemam będą tam obecni.
-  Tak, wszechkapitanie
- Dobrze, wracaj do pracy – rzekł, na co kapitan 9 oddziału użyła shunpo i zniknęła. Śpiesząc się nie zauważyła postaci ukrytej w koronie drzewa.
- Wszystko idzie zgodnie z planem – szepnął tajemniczy osobnik i zniknął.
……………………………………………………………..
Mam nadzieję, że spodobają się wam przygody shinigami na polskiej wsi. Szkoła mnie dobija no ale cóż, tak bywa. W dodatku nie wiem jak to się stało ale o sprawdzianie z chemii dowiedziałam się 3 minuty przed nim. Wszystko mi się pomieszało (to był alkin, czy alken, o to jest pytanie?). Trochę spóźnione ale wesołych świąt z okazji mikołajek. U mnie pada śnieg ( tylko kto rano wstanie o wpół do szóstej i odśnieży). Pozdrawiam Makoto!

niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 9


                                                                Hueco Mundo

                          Miyako z Ayą schodzili po schodach prowadzących w głąb ziemi na terenie Las Noches. Pomieszczenie do którego zeszli było pogrążone w mroku. Lecz z czasem zaczęły zapalać się świece na ścianach. Dzięki nim wkrótce można było zobaczyć czarownice, która otworzyła masywne drzwi blokujące przejście dalej. Brązowowłosa  zrezygnowała z użycia Misao więc cicho skradała się za wiedźmą. W końcu dotarli do drzwi.  Za drzwiami znajdowało się małe pomieszczenie oświetlone przez ogromny żyrandol a wśrodku znajdowały się różne butelki z napojami. Czarnowłosa brała do ręki eliksiry tak jakby czegoś szukała. W końcu wzięła przezroczystą butelkę z cieczą wyglądającą jak płynne światło i otworzyła ją po czym wypiła kilka kropel. W pomieszczeniu nagle pojawiły się kule światła i spadły na czarownicę. Dwójka shinigami przysłoniła oczy gdyż blask był zbyt silny. Gdy odsłonili oczy zobaczyli zamiast zgarbionej staruszki kobietę która miała tak na oko 25 lat. Zdjęła maskę i schowała ją pod płaszcz. Przestraszeni zaczęli się wycofywać gdy wiedźma zaczęł iść w ich stronę. Teraz wręcz biegli, ta jednak z sadystycznym uśmiechem powiedziała:
- Nie uciekajcie i tak was widzę, wiem że mnie śledzicie od kiedy tylko przekroczyłam te ruiny, w moim wcześniejszym ciele moje zmysły były zaburzone ale jesteście dość niezdarni więc się zorientowałam - szybko znalazła się przy Miyako i chwyciła ją za podbródek.
- Jaka śliczna buźka, jak chcesz zginąć - rzekła
- Puść ją - odrzekł Aya przykładając zanpakutou do szyi czrnowłosej.
- Rycerz ratujący swą księżniczkę, urocze.
- Aya, uciekaj poradzę sobie - jęknęła niebieskooka gdyż czarownica chwyciła ją za szyję i podniosła do góry
- Zgaśnij Shinichi - wypowiedział rudowłosy a zaraz potem - Odepchnięcie ciemności - Czarna kula pojawiła się między 10 oficer a wiedźmą, a potem odepchnęła tą drugą.
- Pożałujesz tego chłoptasiu - rzekła odepchnięta. Aya złapał Miyako za rękę i wybiegli na powierzchnię. Lecz także ich przeciwniczka nie próżnowała, coraz szybszym krokiem kierowała się w stronę wyjścia, kiedy stanęła na piasku podnosła rękę a nad ziemią zaczęły pojawiać się czarno- czerwone opary.
- Gińcie nie mam na was czasu wstrętne dzieciaki - rzekła i zniknęła. Dym ich dopadł, brązowowłosa zaczęła się dusić ,,muszę coś wymyślić inaczej tu zginiemy''. Nagle wpadł na pomysł.
- Hado 58 Tenran - krzyknął i pojawiło się tornado które rozproszyło opary - Uff, udało się. Lecz nagle zauważył, że Miyako zemdlała.
- Miyako, Miyako..cholera otwórz oczy - krzyczał potrząsając ją, sprawdził jej puls, był ale słaby. Zaczął ją leczyć za pomocą Kido ale udało mu się tylko ustabilizować jej stan. Wziął ją na ręce i zaczął iść w kierunku  miejsca otworzenia Garganty. W tym samym czasie Louise wychwyciła słabnące reiatsu Ayi i słabe Miyako.
- Ta wiedźma zrobiła cś Miyako i Ayi ich reiatsu osłabło - powiedział
- Masz rację - rzekł Omi - musimy im pomóc. Jak widać te dwie już skończyły, patrzcie.
Do dwóch wiedźm dołączyła trzecia. Oświadczyła dobitnie
- Znalazłam to. Dwoje shinigami mnie śledziło ale powinni już nie żyć ...albo ginąć - dopowiedziała ze złośliwym uśmieszkiem - w cierpieniach, wypijcie - i podała im napój, te po wypiciu natychmiast odmłodniały. Zaczęły coś szeptać miedzy sobą w końcu czarnowłosa otworzyła przejście do świata żywych.
- Musimy szybko im pomóc, użyję mojego zanpakutou po połączeniu go z shunpo dość szybko się tam dostanę - odrzekła Louise.- To ryzykowny pomysł ale nie mamywyjścia, Jun masz jakiś leczniczy napój by im pomóc - zapytała Momo
- Tak mam, trzymaj Louise - podał jej buteleczkę z zielonym płynem
- Okej. Zapadnij się w otchłani, Issa - wypowiedziała komendę
- Dołączymy do ciebie jak najszybciej, trzymaj się - dodał jej otuch Omi
- Teleportacja - szepnęła jej oczy jak i zanpakutou zalśniły, krzyknęła ,, shunpo'' i oddaliła się o jakieś 50 metrów. Powtórzyła tę czynność kilka razy i znikła im z pola widzenia mimo, że używali shunpo. Gdy różowowłosa dotarła na miejsce była naprawdę zmęczona. Aya przykrył własnym ciałem Miyako by nikt jej nie zranił ale sam nie wyglądał dobrze i widać było, że ktoś go zaatakował najprawdopodobniej hollow. Louise szybko podbiegła do niego i wlała mu kilka kropel zielonego napoju do ust, a potem powtórzyła tę czynność nsa Miyako. Aya odzyskał przytomność, wytłumaczył Louise, że Miyako nawdychała się oparów i potrzebuje jeszczę jedną dawkę. Po dostaniu jej Miyako zakaszlała i leniwie otworzyła oczy.
- Aya... Louise - szepnęła
- Och Miyako tak się o ciebie martwiłam - ścisnęła z całych sił brązowowłosą Louise. Aya opowiedział jej całe zajście, gdy skończył pojawiła się Momo Hinamori a zaraz za nią Omi i Jun. Omi od razu ucieszył się, że wszyscy są cali. Jun stwierdził, że jak zaraz nie wrócą to pojawi się tu pełno hollowów.
- Otwórz przejście Jun - poprosiła go porucznik 5 oddziału, ten spełnił jej prośbę i otworzyło się przed nimi przejście do świata ludzi. Aya wziął na ręce Miyako, a Omi posłużył Louiser jako podpora. Gdy przszli przeszła fala uderzeniowa a zaraz potem wszystko zaczęło się trząść.
- Są jakieś zakłocenia czasoprzestrzeni nie wiem gdzie wypadniemy ale na pewno w świecie żywych. Najprawdopodobniej nasze reiatsu bardzo osłabnie. Kapitan Mayuri przygotował dla nas gigai, bierzcie szybko za chwilę wyjście - wytłumaczył, wszyscy weszli w gigai i spadali va następnie wylądowali na kupce siana i stracili przytomność.
                      Ichigo pożegnał się z ojcem i siostrami. Wiedział, że będzie za nimi tęsknił ale nie pasuje do tego świata. Po tym jak pożegnał Rukię 13 lat temu coś w nim pękło, mimo że chciał być prawdziwym człowiekirm nie czuł się tu dobrze. Tęsknił, zamknął się w sobie a potem wmówił sobie, że to był tylko sen choć w to i tak nie wierzył. Szedł wolnym krokiem przez Karakurę by nie zapomnieć żadnego szczegółu związanego z tym miastem. W końcu dotarł do sklepu Kisuke Urahary, otworzył drzwi.
- Witam! W czym mogę pomóc - zagrzmiał głos właściciela - O, Kurosaki, Byakuya uprzedził mnie, że wpadniesz, czemu jesteś w stroju shinigami nie chcesz zostawić tu swojego ciała.
- Ja nie żyję Urahara - powiedział
- Co - rzekł i wysłuchał historii Ichigo - rozumiem, jeśli jesteś na 100% pewny swojej decyzji to chodź
- Tak - odrzekł i udał się za byłym kapitanem 12 oddziału. Gdy zszedł do sali treningowej przejście było już otwarte. Podszedł i zniknął.
- Mam nadzieję, że będzie szczęśliwy - szepnął otwierając wachlarz - trzymaj się Kurosaki.
                     ,, Ichigo - jak mogłam o nim zapomnieć, no ale tyle jest do zrobienia, że nie wiem gdzie ręce wsadzić''. Rukia wyczuła jego reiatsu przy oficjalnej bramie, spieszyła się jak tylko mogła, gdy tylko je poczuła wybiegła tak jak była, trzymając w ręku listę dań od kucharza i raporty. W końcu jego sylwetaka zamajaczyła na tle zachodzącego nieba. Użyła shunpo i błyskawicznie znalazła się przy nim.
- Gdzie byłeś? Dlaczego tak długo? - zasypała go pytaniami
- Spokojnie Rukia, byłem w Karakurze zobaczyłem się z ojcem i siostrami a zatrzymało mnie tam kilka ważnych spraw.
- Rozumiem, twój pokój stał pusty więc zastanawiałam się czy nie zacząć go wynajmować - rzekła  i roześmiała się - cieszę się, że wróciłeś
- Ja też się cieszę, a to co? - pokazał na listę dań od kucharza wygląda smakowicie
- To dania które są propozycją na przyjęcie urodzinowe
- A kogo to urodziny?
- Moje i Byakuyi
- Nie wiedziałem. że macie urodziny w ten sam dzień
- Nie mamy, ja mam 6 stycznia a Nii-sama nieco później, więc urządzamy nasze urodziny mniej więcej w połowie stycznia czyli za tydzień ( w Soul Society na chwilę obecną jest 8 stycznia). Czuj się zaproszony będą wszystkie ważne osobistości w tym wszyscy kapitanowie i porucznicy.
- Aha, szczerze to jestem zmęczony i głodny.
- Jak się pospieszymy to zdążymy na kolację.
- To chodźmy - powiedział i poszli w kierunku rezydencji rozmawiając. Na miejscu był już Byakuya i siedział przy stole jedząc jakąś potrawę obficie posypaną chili. Ichigo był tak głodny, że nałożył sobie na talerz to samo co Byakuya. Gdy przełknął pierwszy kęs, zaczął biegać po całym pomieszczeniu krzycząc,, Wody, dajcie mi wody'', Rukia zanosiła się ze śmiechu, leżąc na ziemi i trzymając się za brzuch. Jej starszy brat też się uśmiechał ale złośliwie, lecz w duszy śmiał się na równi z Rukią. W końcu jakaś służąca zlitowała się nad nim i dała mu kromkę chleba oraz dzbanek a wodą. Ten naburmuszony zjadł chleb i wypił wodę ale żadnej innej potrawy nie tknął.
- Zapomniałam ci powiedzieć o gustach smakowych brata. Nii-sama lubi wszystko co ostre - wykrztusiła nadal chichotając.
- Aha - powiedział naburmuszony - Idę spać, Dobranoc
- Dobrano - odpowiedziała mu - Cóż ja też już pójdę spać, Dobranoc Nii-sama
- Dobranoc Rukia - rzekł i poszedł do swojego pokoju. Czekający tam na niego Senbonzakura nie wróżył niczego dobrego. Po rozmowie z nim Byakuya poszedł szukać starych kronik rodzinnych by znaleźć informację na temat celu tych wiedźm. W końcu zmęczony zasnął.
..............................................................................................
Z powodu pewnych przyczyn a właściwie braku internetu do 15 grudnia będę dodawała rozdziały rzadziej. Bardzo żałuję ale postaram się pisać naprawdę długie notki. Rozdział dedykuje Serek. Pozdrawiam Makoto!