Świat ludzi,
Polska, Biała
Starsza pani na oko
sześćdziesięcioletnia weszła do stodoły mieszczącej się na jej podwórku.
-
Stasiu – wydarła się na całą wieś – co robią ci ludzie tutaj?
Jej
mąż który przybiegł nie wydawał się być zdziwiony.
-
Jak to co, leżą Basiu - odpowiedział
-
Przecież widzę ale co oni robią w naszej stodole, Stasiu
-
Nie wiem, Basiu
-
Może to jacyś bezbożnicy leć po egzorcystę, Stasiu – rozkazała, lecz nagle
jedna z osób obudziła się a tą osobą był Omi.
-
Dzień Dobry państwu – powiedział grzecznie i zaczął budzić shinigamich, którzy
z równie zdziwionymi minami co pani Barbara patrzyli się na obcych.
-
Dzień dobry – rzekli
- A
dzień dobry, dzień dobry, ale kim jesteście i co robicie u mnie w stodole?
-
Właściwie nie wiem co tu robimy ale czy możemy wejść do jakiegoś ciepłego
pomieszczenia( jest zima) i dostać coś do jedzenia – poprosił najgrzeczniej jak
potrafił Omi.
-
Dobrze, chodźcie do mnie do domu – odrzekła pani Barbara
-
Ależ Basiu obcych zapraszać do domu.
-
Nie widzisz, że są głodni i zmęczeni, pamiętaj ,,Gość w domu to Bóg w domu ‘’.
Chodźcie za mną – rozkazała Basia, Aya pomógł Miyako wstać gdyż jeszcze była
słaba i poszli do domu. Po drodze minęli psa, kury oraz koty. Usiedli na
niewielkiej kanapie i jedli chleb ze smalcem popijając to herbatą.
-
Przepraszam, ale gdzie się znajdujemy – zapytała Louise
- A
w moim domu, we wsi – odpowiedziała pani Barbara
- A
ogólniej – poprosił Omi
-
We wsi Biała, niedaleko Kalisza – dopowiedział Stanisław
-
Czy Kalisz to jakieś większe miasto, musimy dostać się do Karakury w Japonii –
zapytała Momo
-
Japonia to strasznie daleko, a w Kaliszu nie ma lotniska… - panu Stasiowi
przerwał Jun – wcale nie musimy dostać się do Karakury, możemy poczekać 5 dni a
potem wrócić do Soul Society, z Miyako nie jest najlepiej, zostańmy tu kilka
dni.
-
To dobry pomysł, możemy tu zostać przez 5 dni proszę pani, prosimy – poprosiła
porucznik 5 oddziału
-
No dobrze, ale po pierwsze przedstawicie się i powiecie skąd jesteście a po
drugie będziecie pomagać mi w gospodarstwie – przedstawiła warunki gospodyni.
Zgodzili się,
przestawili się gospodarzom którzy dziwnie patrzyli na nich gdy się
przedstawiali a potem opowiedzieli o dziwnym mieście w Japonii, Soul Society.
To również zostało dziwnie przyjęte no ale cóż. Po czym pani Basia zaprowadziła
ich do pokoju. Był trochę zagracony ale szybko wzięli się za sprzątanie.
Chłopcy wynosili rzeczy do piwnicy, dziewczyny myły okna i wycierały kurze a
Barbara rozdzielała zadania i sprzątała ciuchy. Po dwóch godzinach doprowadzili
pomieszczenie do błysku oraz przygotowali posłania czyli jedno łóżko
dwuosobowe, dwa materace i jeden śpiwór.
Po tym odpoczęli i zaczęli ustalać jak będą spać, w końcu po wielu
kłótniach ustalili, że dziewczyny będą spać na łóżku, Jun w śpiworze a Aya i
Omi na materacach. Nagle z kuchni dobiegło ich wołanie – Obiad. Szybko wstali i
rzucili się w stronę kuchni bo byli głodni jak wilki. Na stole był żurek z
jajkiem oraz bigos z kiełbasą.
Shinigami nigdy nie jedli takich polskich specjałów, więc tym razem to
oni byli zdziwieni ale grzecznie usiedli do stołu. Smakowało im a szczególnie
Omi-emu, który bardzo zachwalał kuchnie pani Barbary. W końcu dowiedzieli się o
swoich obowiązkach, jak również o tym że jest jedna łazienka. Miyako miała
robić jedzenie oraz opiekować się Andrzejkiem, małym wnukiem pani Basi, Louise
miała karmić i zajmować się kurami i psem oraz pomagać Miyako, miała też
zajmować się kotami ale Omi bardzo nalegał by on to mógł robić, więc zajmował
się nimi i pomagał panu Stanisławowi w stodole. Momo Hinamori miała chodzić do
sklepu i robić porządki, Jun miał zajmować się krowami razem z panem Stasiem a
Aya miał pomagać w naprawach np. dachu oraz rąbać drewno. Pracowali do późna i
zaczęli się kłócić kto ma pierwszy zająć łazienkę. W końcu pani Barbara
ustaliła kolejkę i poszła spać. Shinigami po skorzystaniu z łazienki padli na
posłania i zasnęli.
Ciszę w rezydencji Kuchiki
przerwał krzyk. Ichigo obudził się drżąc z zimna. Ściany jego pokoju były
pokryte szronem a podłoga była przykryta cienką warstwą lodu. Najpierw
pomyślał, że ktoś otworzył drzwi ale potem poczuł reiatsu Rukii. Wstał i udał
się do jej pokoju w celu sprawdzenia o co chodzi. W pomieszczeniu był już
Byakuya który uspokajał ją. Pokój Rukii wyglądał jeszcze gorzej niż jego, u
niej na suficie znajdowały się sople. Ze zgrozą zauważył, że na twarzy Rukii
jest krew oraz ma ranę na lewej ręce. W końcu Rukia nałożyła na palec pierścień
z kryształem a potem przekręciła kryształ i dotknęła podłogi. Cały lód jakby
się gdzieś ulotnił. Pierścień się rozpłyną a ona położyła się. Wycofał się,
chciał spytać Rukię rano co to było ale nie zdążył.
-Musimy
porozmawiać Kurosaki – doszedł do niego głos Byakuyi – chodź za mną. Ichigo
doszedł do jadalni gdzie czekała na niego gorąca herbata.
- Siadaj – powiedział Byakuya – jestem ci chyba winny
wyjaśnień tej sytuacji, co nie znaczy, że popieram podglądnie zza drzwi. Rukia
posiada dar, dar który dotychczas miały zaledwie 3 osoby. Jest to zarazem i
przekleństwo jak sam widziałeś. Poprzez koszmary Rukii ukazuje się przyszłość
jak i ukryta teraźniejszość. Te koszmary mają wpływ na jej ciało i otoczenia,
to co się dzieje z nią we śnie, dzieje się z nią naprawdę. Gdy próbuje się
obudzić by przerwać to, używa swojego reiatsu które widzisz jak się objawia.
- Ma tak każdej nocy? – wyszeptał Ichigo
- Na szczęście nie, tylko wtedy gdy dzieje się coś złego
- Nie da się nic na to poradzić,
przecież ona cierpi – krzyknął Ichigo
- Gdyby się dało coś zrobić to
bym to zrobił – odparł Byakuya
- Nie rozumiem cię gdybym tylko
tu był starałbym się ze wszystkich sił jej pomóc – powiedział podniesionym
głosem
- Nie było ciebie przez 13 lat.
- Teraz jestem i postaram się jej
pomóc.
- To wspieraj ją Kurosaki – rzekł
i wyszedł. Ichigo oniemiały patrzył w nicość. W końcu otrząsnął się i wrócił
spać.
Ichigo,
siedział w gabinecie Rukii, myśląc o tym co powiedział mu Byakuya. Zastanawiał
się jak pomóc Rukii, wprawdzie zachowywała się normalnie ale widział co się
stało w nocy. Nagle poczuł szarpnięcie i wylądował na podłodze.
-
Co taki smętny Ichigo – powiedział Renji
- A
nic, zmęczony jestem - oodpowiedział
-
No to może by się odprężyć pójdziesz z nami na sake?
- Z
wami czyli z kim?
-
No z Rangiku, Hisagim, Ikkaku, Ayasegawą no i mną.
-
Dobra, ale ty stawiasz.
- Okej, ale przyznaj się, zgubiłeś się wczoraj w chacie
kapitana.
-
Za kogo ty mnie masz Renji, ogarnij się.
-
Ja mam się ogarnąć to raczej ty powinieneś palancie.
-
Jak mnie nazwałeś pawianie.
-
Palant
-
Pawian
-
Czuje reiatsu Byakuyi nie masz jakichś raportów do oddania
- Nieee…, chociaż w sumie… biegnij! – złapał go za strój i
ruszył w kierunku Rangiku, pędząc wpadli na kapitana 11 oddziału.
- Ichigo widzę, że się całkiem dobrze czujesz. masz ochotę
na mały pojedynek? – zagadnął Kenpachi
- A
jakoś nie czuje potrzeby Zaraki – stwierdził a zaraz potem szepnął do Renjiego
- w nogi!
W
końcu dotarli na miejsce, Rangiku ofuknęła ich za spóźnienie ale w końcu
złożyli zamówienie i zaczęła się popijawa. W jej czasie dowiedzieli się o
zaległościach Abarai, miał do oddania jeszcze 3 zaległe raporty a dzisiaj
napisał już 4 więc miał dosyć. A po sprawie z czarownicami zginęło kilku
członków 6 oddziału. Więc roboty było co nie miara. W końcu pijani stracili
wątek.
W swoim gabinecie Rukia robiła ostatnie przygotowania do
przyjęcia urodzinowego i myślała co podarować swojemu bratu. W końcu
zrezygnowana wzięła raport i udała się do kwater 1 oddziału. Myślała o dzisiejszym
koszmarze, wynikało z niego, że te czarownice miał zamiary zaatakować ją
podczas imprezy i zabrać jej Sode no Shirayuki, a kapitanowi 6 oddziału
Senbonzakurę. A w dodatku martwiła się o członków jej oddziału, brak wiadomości
z ich strony, jak również ich znikające reiatsu. Shinji Hirako również martwił
się o swoją podwładną, zaś kapitan 12 oddziału biadolił coś o tym, że Juna
trzeba spisać na straty. Na miejscu opowiedziała Yamamoto o swoim koszmarze i
planach wrogów.
-
Proszę o pozwolenie na uwolnienie zanpakutou przez shinigami klasy kapitańskiej
podczas przyjęcia urodzinowego.
-
Zezwalam, poinformuj o tym pozostałych kapitanów którzy jak mniemam będą tam
obecni.
- Tak, wszechkapitanie
-
Dobrze, wracaj do pracy – rzekł, na co kapitan 9 oddziału użyła shunpo i
zniknęła. Śpiesząc się nie zauważyła postaci ukrytej w koronie drzewa.
-
Wszystko idzie zgodnie z planem – szepnął tajemniczy osobnik i zniknął.
……………………………………………………………..
Mam
nadzieję, że spodobają się wam przygody shinigami na polskiej wsi. Szkoła mnie
dobija no ale cóż, tak bywa. W dodatku nie wiem jak to się stało ale o
sprawdzianie z chemii dowiedziałam się 3 minuty przed nim. Wszystko mi się
pomieszało (to był alkin, czy alken, o to jest pytanie?). Trochę spóźnione ale
wesołych świąt z okazji mikołajek. U mnie pada śnieg ( tylko kto rano wstanie o
wpół do szóstej i odśnieży). Pozdrawiam Makoto!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz