niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 6

                                               Soul Society

             Mimo wielkich chęci Rukii nie udało jej się utrzymać zmęczenia w ryzach i w końcu zasnęła. Sode no Shirayuki była przy niej, nie chciała jej budzić więc czuwała by w razie czego wybudzić ją gdyby zaczęło dziać się coś złego. Rukia we śnie była tym razem na urwisku, na niebie były ciężkie czarne chmury. Dookoła wiał huraganowy wiatr. Pod urwiskiem na którym się znajdowała był ocean a pod taflą wody pływały jakieś istoty jakby zrodzone z cienia. Krzyknęła gdy nagle urwisko zaczęło się osuwać. Spadała. Woda przybrała odcień szkarłatu a na jej tafli zaczęły się pojawiać jakieś obrazy. Ze zgrozą stwierdziła, że są to fragmenty z jej poprzedniego snu gdy Byakuya i Ichigo zastali przebici katanami. Lecz pojawiły się nowe wydarzenia trzej shinigami z jej oddziału pełnili wartę niedaleko kwater 13. Z ciemności wyłoniły się 3 istoty. Po sylwetce można było stwierdzić, że były to kobiety, stare kobiety, szły powoli, ich twarze zasłaniały maski. Nawet tylko widząc je czuła. że są złe otaczała je czarna aura. Krzyczała żeby uciekali, ale nikt jej nie słyszał. Z jej oczu popłynęły łzy bezsilności gdy patrzyła jak te staruchy przywołują ten czerwono-czarny dym. Jeden shinigami wydobył katanę i przezwyciężając opary zaatakował jedną kobietę. Niestety trafił tylko jej maskę której kawałek rozkruszył się i spadł na ziemie. Po chwili jednak został trafiony mieczem który rzuciła stojąca z boku istota. Zginął. Morderczynie zaśmiały się szyrderczo i zabrały zanpakutou. Rukia wpadła do wody. Obudziła się.
- Czarownice -krzyknęła
- Co się stało Rukia-sama - zapytała Sode no Shirayuki
- Już wiem kto jest naszym wrogiem - powiedziała - muszę biec Sode no Shirayuki, wracaj już. Dziękuję ci.
Ta uśmiechnęła się tylko i rozpłynęła. Rukia szybko użyła shunpo by jak najszybciej dotrzeć do kwater 13 oddziału. Zaczęło świtać. Rukia już tylko biegła jeśli się nie myliła ten wypadek zdarzył się obok jej gabinetu. Nagle potknęła się o wystający korzeń, szybko wstała i przypomniała sobie, że zapomniała poinformować kapitana 1 oddziału. Wysłała motyla i nareszcie trafiła na miejsce. Wyglądało to dokładnie tak jak to sobie zapamiętała. Ciała 3 shinigami leżały na ziemi jeden był przebity mieczem. Szybko zaczęła szukać fragmentu czarnej maski. Skupiła swoje zmysły na szukaniu tego złowrogiego reiatsu, w końcu znalazła w kącie drobne odłamki maski. Rukia przez pewien czas ważyła je w dłoni, było ciężkie a wyglądało jakby było z porcelany. Wstała i prawie krzyknęła, Genryusai stał za nią.
- Wszechkapitanie, ja znalazłam ważną poszlakę, pójdę z tym do kapitana Mayuriego, poza tym wiem kto jest naszym wrogiem... - wypowiedział słowo które nie dało o sobie zapomnieć - Czarownice
- Rozumiem jak się dowiesz z czego jest złożona ta maska, napisz raport i przekaż go mnie - rzekł
- Tak - powiedziała i znikła. Tym razem, po otrząśnięciu się z resztek senności szybko dotarła do 12 oddziału. Przywitała się z kapitanem Mayurim i dała mu kawałki do analizy. Usiadła w fotelu i zaczęła pić herbatę którą podała jej Nemu.
- Hmm, ciekawie to wygląda nie powiem - rzekł Mayuri Kurotsuchi - jest to połączone magią. Złożone jest z maski Gilliana i zanpakutou.
- Co to znaczy? - spytała Rukia
- Chodzi o to, że ktoś użył magii by połączyć te z natury przeciwne przedmioty. Coś podobnego do tworzenia arancarów czy visardów. Tyle, że z tego powstaje przedmiot o niewidomych właściwościach, czarna maska.
- Rozumiem - odrzekła i zabrała się do pisania raportu.
                   W tym samym czasie Byakuya siedział w sklepie Urahary z Yuruichi. Przed chwilą wyszedł stamtąd Ichigo, który dowiedziawszy się o tym, że jego ojciec i siostry go szukają postanowił ich odwiedzić.
Kisuke Urahara w tym czasie szukał informacji potrzebnych Byakuyi.
- Chyba znalazłem potrzebne ci informację, Byakuya - powiedział
- Daj mi je - rzekł kapitan Kuchiki i po krótkim przejrzeniu zapytał - masz na to dowody ?
- Tak sprawdziłem wszystko - odrzekł były kapitan 12 oddziału
                  Pod wieczór zmęczony rudowłosy chłopak przechodził przez jezdnię. Zobaczył tylko jasne światło a potem pustkę.
.......................................................................................................................
Rozdział trochę krótszy niż zwykle. Miałam mały wypadek i teraz niestety mam prawą rękę w gipsie. Wiem tylko na pewno, że nie jest złamana. Więc rozdziały jak będą się pojawiać to będą trochę krótsze niż zazwyczaj i w większych odstępach czasu. Zapraszam do czytania i komentowania. Pozdrawiam Makoto!

4 komentarze:

  1. Biedna jesteś. *tuli*
    Rozdział genialny. Wprawdzie nie uwielbiam Ichigo za bardzo (ah, ci przystojni długowłosi... ^^), ale nie mów mi, że skory ty masz coś z ręką to jego też musisz karać? Bo na moje oko tak to wygląda. xDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie Ichigo nie trafi do szpitala z połamanymi kończynami, ale co się stało dowiesz się później. Powiem tylko, że jest to potrzebne by poprowadzić dalszą fabułę.

      Usuń
  2. Biedna ty.
    Mimo wszystko zawsze mnie ciekawiło jak to jest mieć rękę w gipsie, na razie nie miałam sposobności, żeby się o tym przekonać i na razie nie mam ochoty tego próbować.
    Ichi - kun i wypadek samochodowy - to tak dziwnie brzmi. No nic oby nie leżał w szpitalu.
    Tylko szybko zdrowiej.
    ^v^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesz się, że nie miałaś ręki w gipsie. Strasznie nieprzyjemne uczucie, a najgorzej jest jak coś cię swędzi nie możesz się podrapać ;). Dziękuje tobie Zu chan i Serek za słowa otuchy.

      Usuń